What a beautiful day

To był piękny dzień. W Lublinie Go Skateboarding Day nie zaczyna się o “wygodnych” porach typu 16:00 czy 18:00 – kiedy to wszyscy skończą szkołę lub pracę. W Lublinie Dzień Deskorolki zaczyna się o 12:00 – więc nie idzie się do szkoły, nie idzie się do pracy, tylko idzie się na deskę. I tak zrobiło te prawie 150 osób, które się pojawiło. Jestem pod wrażeniem ich wszystkich.

No a kilka tricków, które zostały zrobione, powodowały gęsią skórkę. 360 flip Kamila Rozwadowskiego w wąski i stromy bank, czy nagięcie wysokiej poręczy i zrobienie idealnego crooksa przez Maziego na niej – wow. Lublin ma bardzo ciężkie spoty, wszystkie są albo z kostki downa, albo z fatalnie starego asfaltu, a pomimo tego sypały się na nich niesamowite tricki. Kto jeździł, ten wie. Pomijając śmieszne przypały (vide poniżej), tegoroczny Go Skate Day zaliczam do najlepszych ze wszystkich.

Oczywiście kilka minut po 12 przyjechali urzędnicy w mundurach, twierdzili że “na pomniku nie można jeździć”. Lepiej żeby stał zakurzony i niezauważany. Więc zmienilismy miejscówkę.

Na kolejny spot – bo nie “na kolejnym spocie” – przyszła jakaś pani z kawałkiem plastiku na sznurku na szyi. Najpierw zapytała się o pozwolenie. Na co Jaco zapytał ją, czy ona ma pozwolenie na przebywanie w tym miejscu. Wtedy pani zaczęła mahać kawałkiem plastiku na sznurku i grozić, że zadzwoni na policję. Niestety dla niej, okazało się, że kawałek plastiku nie zmienia człowieka, bo aby zrobić coś realnego w życiu, trzeba się napracować, a nie posiadać kawałek plastiku. Śmiesznie było.

Później pani wsiadła do samochodu i chyba chciała zablokować odjazd ze schodów. Jak na nim stanęliśmy, to odjechała, potrącając Krisa, który zatrzymał ją po to, aby jej powiedzieć: “Potrąciłaś mnie, zadzwonię po policję”.

Te schody są długie.

Ponownie przyjechała policja, do innego wezwania. Ale pani nie dała za wygraną i przez 20 minut biednych panów nękała. Tylko, że nie było podstawy prawnej żeby coś nam zrobić – “niestety”. Pewnie niedługo rząd zmieni prawo, tak, aby na przystanku autobusowym nie mogło przebywać więcej niż 5 osób (aby nie było to “nielegalne zgromadzenie”), no ale na razie można jeszcze stać w kilka osób na chodniku. Ci panowie byli spoko, wkręcili się nawet trochę w klimat fs flipa Wąsa. Zrozumieli, że w tym dniu, w tym miejscu, świat stał się trochę lepszy. Naprawdę.

Była masa skejtuchów. Coś cudownego.

Deska, tricki, hajs. A miedziaki na bok.

A u tych panów mózg nie potrafił zrozumieć, że deskorolka wzbogaca i rozwija przestrzeń miejską. Ich neurony nie działały. Analogie typu “ulice też się niszczą od samochodów” nie były dla nich zrozumiałe. Na szczęście jeździliśmy na terenie nie należącym do nich, więc mogli tylko sobie podzwonić do policjantów, z którymi rozmawialiśmy już 20 minut wcześniej, w tym samym miejscu. Ale tego ich mózgi też nie zarejestrowały.

Z Mediolanu, prosto z pokazu mody, przyleciał do Lublina jeden z modeli-celebrytów. “Nacisnę guzik w telefonie, a moja pięść uderzy cię w oko”.

Jest zajawa, są uśmiechy. Było pięknie.

Bezcenna fota. Meduza w akcji, czyli: “to, co meduzy lubią najbardziej”. Później się kąpali w fontannie. Jak to meduzy.

Na pierwszym planie groźni przestępcy, a w tle jedna z dwóch lodów, które tylko czekały. Co się w Polsce dzieje?

Na downhillu pojawiła się specjalna eskorta.

Eskorta oczywiście na bombach i na sygnale. Czy w Polsce można jeszcze się uśmiechać? Dziwnie się robi. Był to piąty Go Skateboarding Day i nigdy dotąd nie było tylu urzędników w mundurach. Jak widać, prawdziwi przestępcy mają dzisiaj pełen luz, skoro policja zajmuje się deskorolką.

Gdyby więcej osób rozumiało co to jest skateboarding, to świat byłby dużo lepszy.

One thought on “What a beautiful day

Leave a comment