Semper skateboarding

Semper (latin: “always”) is a skateboard company, founded by Szymon a.k.a. “Rodzyn” Jaros, who has always been a “skate photographer” to me. You know how it is nowadays – some guy starts shooting really nice pics, and then 3 years later he’s gone, because he discovered that you can ride a bicycle. And the skateboard scene lost another photographer.

This is not the case with Rodzyn. Szymon is a representative of the generation of solid individuals, who follow their own ideas, and are certain of their rightness.

Back in the days during a lot of huge skateboard competitions (like Münster Monster Mastership), on the streetcourse there was a guy dressed in something which looked like some kind of fishing outfit, with a camera, who was constantly (always by accident) getting in the way of practicing pro skaters. That was Rodzyn. He was 100% convinced that he was doing the right thing – he wanted to get these photos. And although many years have passed, and he is not getting in the way of skaters anymore, has a family now, inside he still remains the same – he is sure he is doing the right thing. And this is a golden feature in these times full of emotionally uncertain people. In 2010 Szymon started his own project Semper, without any huge fireworks, without stress, without big marketing – just making boards and sponsoring skaters. Since then, many companies came to life, and then disappeared. But Semper is still here. Skateboarding and travelling with a skate-mindset.

Why this intro? Because a couple of weeks ago, they released their second video (no, not a Instagram clip, but a video). Semper has this kind of rule, that a couple of times a year the team gets together and they travel to cool places to skate. Thanks to this, there is a lot of nice architecture in this vid, which makes it nice to watch:

I am honoured and grateful for having a line in this video. Thank you Semper, thank you skateboarding!

Układy czy obiektywność?

Co zrobić, aby w Polsce riderzy mieli lepsze możliwości rozwijania się w kierunku profesjonalnej jazdy na desce?

Na Idosk8.com jest nawet taka ankieta:  “Czy wg. Ciebie sponsoring w Polsce opiera się tylko na układach i znajomościach?”.

Unbelievable, że takie coś w ogóle jest brane pod uwagę. Przecież Polska leży w centralnej Europie, której cywilizacja opiera się na prawie (zasadach), a nie na “układach” i “znajomościach”.

Można narzekać że to “poldon”, albo można coś zrobić.

2013prizegiving

W 2013 odbyły się cztery przystanki Skateboardowego Grand Prix Polski. Z jasnymi zasadami sędziowania, według wytycznych International Skateboarding Federation. Rezultatem jest obiektywny ranking riderów – od razu widać, kto, jak, i jak często.

W sobotę 25 stycznia 2014 w Krakowie w Forum Skate Pool, odbędzie się rozdanie nagród, w tym roczny sponsoring dla zwycięzcy. Tak, tego zwycięzcy, który uzyskał największą liczbę punktów, a nie tego, którego ktoś “lubi”, “zna”, lub z którym ma “układ”.

Wiem, brzmi nieswojsko. Ale to jest właśnie normalność.

I dlatego Skateboardowe Grand Prix Polski. Nie zmienimy wszystkiego od razu. Ale może kiedyś nadejdzie dzień, w którym spojrzymy wstecz i przypomnimy sobie początki. Początki zmian, które spowodowały, że 38-milionowy kraj będzie znany na świecie z kuźni talentów deskorolki i z wielu świetnie jeżdżących skaterów.

A może nic się nie uda zmienić. Może będziemy sobie tylko przypominać nieudane próby. Próby wprowadzenia normalności, przejrzystości, jasnych kryteriów. Ale przynajmniej próbowaliśmy. Die trying.

Niepopularne Lovenskate

Niewiele jest firm, które bezpośrednio odzwierciedlają deskorolkę, a jednocześnie podejmują “niewygodne” tematy w skateboardingu. Jedną z nich jest Lovenskate.

W ich codziennej i bardzo przyziemnej deskorolce przesiąkają pochodne brytyjskiej kultury – od pojęcia “picia herbaty”, poprzez humor, aż do nazywania rzeczy po imieniu. I nie ma miejsca na obrażanie się.

Lovenskate właśnie wypuściło deski i podkoszulki z jak bardzo aktualną i wymowną grafiką:

LNS_ENERGY_DRUNK_board

Ich opis do grafiki jest prosty i bardzo prawdziwy:

“ENERGY DRUNK!!!. Available on a board and a t-shirt, it serves as a warning, to swerve that poison at all costs!”

No i co teraz? Przecież te energetyki tak wspaniale wspierają deskorolkę. A co by było bez nich? Czy by było coś innego?

Inna perspektywa na deskorolkę

Jakby trzeba było określić Lovenskate jednym słowem, to brzmiałoby ono: “nieprzeciętne”. Ich ostatni pomysł znów podchodzi do deskorolki z zupełnie innej perspektywy:

mostpreferred_bags_box_webmostpreferred_contents_box_web

Lovenskate jest z Wielkiej Brytanii, tam się często pije herbatę, więc skojarzenie wydaje się oczywiste. Ale tylko oni na takie coś mogli wpaść i zrealizować taki pomysł. Drink tea, get rad!

Energetyki w deskorolce

Od niedawna 1st Floor ma nowego sponsora (Rage Green-up’a), co mnie skłoniło do pewnych refleksji.

Czasami słychać krytyczne komentarze odnośnie napojów energetycznych w skateboardingu. Że to nie są firmy deskorolkowe, że to są biznesy, które próbują zyskać na deskorolce, lub ją wyzyskać.

Na pewno nie jest to nieprawdą. Żadna firma spoza deskorolki nie ma zajawki na deskorolkę, bo nie wywodzi się z deskorolki, nie jest własnością skaterów, nie jest założona z myślą o rozwoju skateboardingu, a co najwyżej zatrudnia skaterów. Ale co z tego? Czy to od razu musi znaczyć, że to źle jak takie firmy – w tym przypadku energetyki – wchodzą na rynek deskorolkowy?

Oczywiście pytanie zasadnicze brzmi: “kto na tym skorzysta?”. Logiczną rzeczą jest, że na współpracy skorzystają obie strony.

Zatem pojawia się kolejne pytanie: “kto na tym skorzysta więcej?”

Odpowiadając na to drugie pytanie, na pewno warto najpierw poszerzyć trochę horyzont tego pytania – czyli najpierw zastanowić się, co to znaczy “więcej”?

Czy “więcej” oznacza więcej pieniędzy?

Czy “więcej” oznaczy lepszą jakość?

Czy “więcej” oznacza głębszy rozwój wewnętrzny? Tworzący nowe pojęcia, nowe dziedziny, wkraczający w nowe domeny naszego otoczenia?

W pieniadząch wyrażone, to na pewno energetyk ma z tego “więcej”. Być może też, dzięki większej ilości pieniędzy podniesie się też jakość jego produktów i usług.

Natomiast patrząc na taką współpracę z niefinansowego punktu widzenia – czyli z perspektywy bytu, jego wewnętrznego rozwoju i jakości – to jest to raczej skateboarding. Dlaczego? Bo kultura deskorolki z natury jest dynamiczna w swoim rozwoju, nie tylko pod względem liczby ludzi jeżdżących na desce, ale przede wszystkim pod względem kreatywności swojej tożsamości. Tego, co każda niedeskorolkowa firma by tak bardzo chciala mieć. A nie ma. Bo tego nie da się mieć, ani kupić. Można zarabiać 100 razy więcej. Ale nadal nie jest to żadnym wyznacznikiem kreatywności. Zwykłe firmy nadal będą myślały i patrzyły na świat w ten sam sposob – przez pryzmat ilości, liczb, jakości produktów, usług, lub wielkości i osiągnięć samej firmy.

A deskorolka jest inna. Nie ilość się liczy, nawet nie jakość, czy poziom tricków. Najważniejsza jest ta – cały czas pojawiająca sie na nowo – unikalność, połączona z tworzeniem nowych pojęć. Kolejny nowy styl. Kolejne nowe spojrzenie na tę samą przestrzeń miejską i kolejne nowe możliwości. Skateboarding ma to do siebie, że cały czas szuka nowych kierunków. Nie po to, aby zarobić więcej pieniędzy (firmy szukaja nowych kierunków po to, aby zwiększyć swoje obroty), ale dlatego, ze taka jest jego natura. Czy tego chce, czy nie.

Stąd patrząc na obecność energetyków w deskorolce, można powiedzieć, że obie strony zyskują na tym – energetyk zyskuje przede wszystkim finansowo (sprzedaż, obrót, zysk), a skateboarding zyskuje w kontekście swojego bytu. Analogicznie jak kwiat, który ma warunki do rozwoju – dobrą glebę, wodę i światło.

A który rodzaj “zysku” jest w życiu ważniejszy – to już osobista decyzja każdego.

Mając więc na uwadze fakt, że niedeskorolkowe firmy są ograniczone w swoim pojęciu “więcej” (bo zawsze liczy się pieniądz, wielkość firmy lub jakaś osobista ambicja właściciela), to wiadomo, że obojętnie jaka to będzie firma spoza deskorolki, to ona będzie miała takie samo pojęcie o “więcej”.

Z tego wynika, że wcześniejsze pytanie “kto na tym skorzysta więcej?” jest bez sensu. Właściwe pytanie powinno brzmieć: “co na tym zyska deskorolka?”. Bo to jest najważniejsze. A że jakaś pozadeskorolkowa firma będzie bogatsza czy większa – to co z tego? Ważne jest to, czy deskorolka się dzięki temu rozwinie – czy może straci przez to część swojej tożsamości?

Stąd tak ważne jest, aby warunki współpracy były ustalane ze skaterami i żeby to skaterzy trzymali pieczę nad całym procesem współpracy. Dzięki temu skateboarding nie będzie tracił swojej tożsamości, i będzie się nadal rozwijał.

Gravis i Analog likwidują swoje teamy deskorolkowe.

Co się dzieje gdy firmy, których właściciele nie są skaterami przestają widzieć zyski w deskorolce? Dobrym przykładem jest Gravis i Analog, które właśnie zwalniają m.in.: Arto Saariego, Dylana Riedera i Jake’a Johnsona.

Gravis postanowił skupić się na lifestylu, a Analog powrócić do swoich snowboardowych korzeni. Więc deskorolkowcy zostali – jak zwykle – na lodzie.

Podobna sytuacja była z Conversem około 10 lat temu, gdy Converse stwierdził, że deskorolka przestała mu się opłacać i zlikwidował swój ówczesny team, w którym wtedy jeździł m.in. Kenny Anderson.

Dlatego warto się zastanowić nad tym, jakie firmy się wspiera. Czy są to skateboarder owned companies (czyli firmy, których właścicielami są skaterzy), które są w deskorolce nie tylko dla maksymalizacji zysków, czy może wspiera się firmy udające, że są deskorolkowe, ale ich właściciele nie są skaterami?

Mądry komentarz na ten temat jest na Skatedaily.net.

Wybór należy do nas samych.

Dokument o skateplazie w Bethlehem (USA)

Dobry dokument o skateplazie w amerykańskim Bethlehem. Sporo ciekawych argumentów, zarówno ze strony skaterów, urzędników jak i biznesu. A sam temat filmiku pokazuje, że jest to fragmentaryczny kawałek całego bogactwa deskorolki. Plus, kolejny przykład jaką rolę powinien odgrywać lokalny skateshop dla swojej sceny deskorolkowej.

The Bricks w Tampie

Fe-no-me-nal-ne:

Notabene, SPoT podał dzisiaj do wiadomości, że Lil Wayne kupił większość udziałów Skatepark of Tampa za 9,3 mln dolarów. Fajne są komentarze pod newsem wyrażające nadzieję, że to dowcip prima aprilisowy :-).

Zysk wizerunkowo-marketingowy

W przypadku sponsorowania różnych „czysto deskorolkowych” eventów, teamriderów, miejsc, etcetera – zysk marketingowy i poprawa wizerunku firm nie-deskorolowych są znacznie większe niż zysk firm, które z natury są deskorolkowe i core’owe.

Jest tak dlatego, że firmy nie-deskorolkowe mają dużo więcej do nadrobienia wizerunkowo, niż firmy, które z natury już są deskorolkowe. A za sponsoring płacą zazwyczaj tyle samo.

Rodzi się pytanie, jaką motywację mają firmy deskorolkowe w sponsorowaniu eventów, teamriderów, etc. a jaką motywację mają firmy nie-deskorolkowe w sponsorowaniu tych rzeczy?

Oba rodzaje firm mają na celu zwiększenie swojego zysku. Z tym, że firmy nie-deskorolkowe, chcą dodatkowo stworzyć wrażenie, że „one też są deskorolkowe”.