W obecnych czasach niemodne i wstydliwe jest podkreślanie odrębnych narodowości. Można się wręcz narazić na oskarżenie o „nietolerancję“. W celu złamania tego tabu wpadłem na pomysł zorganizowania w Szczytnej meczu deskorolkowego na tle narodowym. Czesko-Polskiego. Dlatego, że piękno tkwi w różnorodności między ludźmi. Fajne jest to, że każdy z nas jest inny.
Jest to jedyna impreza w Polsce, która opiera się w połowie na skaterach z innego kraju i ma na celu przybliżenie riderów z dwóch – różnych – narodowości.
W zeszłym roku, przed pierwszym meczem deskorolkowym, zastanawiałem się jaka będzie reakcja uczestników. Czy zaczną się wstydzić, czy może właśnie będą nadęci jak pewien facet mieszkający w Pałacu Prezydenckim? Na szczęście nic z tych rzeczy. Gdy odpaliliśmy hymny narodowe, dwie finałowe jedenastki stanęły w jednej linii z uśmiechami na twarzy. Wyglądało to wzniośle, ale bez nadęcia. W powietrzu czuć było zajawkę, i coś niesamowitego, co się przełożyło na mistrzowski finał i piękną deskorolkę:
W tym roku lecimy z drugim meczem. Nie mogę się doczekać.